Fantastyczna zasiadka – choć się nie zapowiadało…

Zasiadkę na Starym Stawie planowałem już od początku roku. Znam tą wodę – jestem jej opiekunem i wiedziałem, że okres wiosenny należy dobrze wykorzystać.

21 kwietnia, przyjazd nad wodę – wybrałem swoje ulubione stanowisko numer 1.  Od moich przyjaciół, którzy siedzieli weekend przed moim przyjazdem dowiedziałem się, że stanowisko nie dawało ryb. Do tego momentu byłem szczęśliwy ale ich słowa mnie zaniepokoiły.. Pogoda też nie napawała optymizmem. Zimno, deszczowo do tego wysokie ciśnienie.. Wówczas nie myślałem pozytywnie, ale słowo się rzekło. Czeka mnie 6 dobowa zasiadka, którą trzeba przetrwać.

W końcu, środkowy kij i nie jest źle, waga pokazała 13kg. Piękny prognostyk, chyba ryby w końcu znalazły moją stołówkę. Karp wraca w świetnej kondycji do wody. Zestaw posłałem w tą samą miejscówkę. Po paru godzinach ponownie odzywa się ten sam sygnalizator, zaczynam hol i czuć masę na kiju! Zabawa trwa dobre 30 min zanim udało mi się go podebrać.. Uff, ryba w podbieraku, nie mogę uwierzyć karp jest ogromny! Waga po odjęciu slinga wskazała 23.1kg.. To niesamowite, Stary Staw po raz kolejny mnie obdarował.

Ryba odzyskała wolność, w emocjach wywożę zestaw w to samo miejsce.. Mija 20min i kolejna rolka z tej wędki! Po ciężkim holu znów wygrana i to co się stało w tym momencie – jest nie do opisania! Sling trafia na wagę, a ta pokazuje 20.6kg! Szok.. w tym momencie usiadłem z niedowierzania… Dwie 20stki w ciągu godziny w końcówce kwietnia przy niskiej temperaturze..

Tej doby dołowiłem jeszcze jedną rybę o wadze 14kg.

Nastał kolejny poranek, rutyna.. kawa przy kijach. Zestawy posłane w miejsca, które owocowały w brania. Podczas tego dnia, udało mi się wyciągnąć kolejne dwie ryby o wadze 13 oraz 15kg.

Przyszedł czwartek – końcówka wyjazdu. Byłem już na tyle spełniony, że mogłem wracać do domu.. ale to jeszcze nie koniec. Ryby brały najczęściej popołudniem i późnym wieczorem – było tak również tego dnia, bo o godz. 13 na macie ląduje ten piękny karp.

Wieczór tak samo jak poprzednie daje ryby. Przy pięknym zachodzie słońca meldują się kolejne dwa karpie o średniej wadze.

Jeden kij, który do tego momentu nie dał niestety żadnego brania zmieniłem na szperacza. Uwiązałem kilka małych PVA i zacząłem punktowo szukać ryb.

W nocy nie działo się nic, za to rano budzi mnie dźwięk sygnalizatora i to właśnie ten kij, którym szukałem ryb zagrał. Po chwili na macie ląduje ten jegomość.

Był to moment, w którym straciłem rachubę ile ryb już wyciągnąłem.. Byłem naprawdę zmęczony holami jak i małą ilością snu, ponieważ często w nocy budziły mnie pojedyńcze popikiwania centralki. Ale to już piątek i miałem kończyć tą zasiadkę..

Plany się jednak zmieniły, gdy dowiedziałem się, że moje stanowisko jest wolne jeszcze dobę. Szybko podjąłem decyzję, że zostaję. Ryby współpracowały, więc zamierzałem to jeszcze wykorzystać. Dałem znać o tym mojemu bratu, który stwierdził, że dojedzie do mnie na jedną noc. Od momentu jego przyjazdu minęło blisko 15min, gdy sygnalizator znów się odezwał. Po chwili holu zacząłem odczuwać, że na końcu zestawu znów może być pokaźnych rozmiarów przeciwnik.. Ręce aż drżały mi przy podciąganiu ryby do brzegu..

Ale jest, udało się po raz kolejny! Nogi mi zwiotczały, po zajrzeniu do podbieraka zobaczyłem kolejnego ogromnego karpia..

Mało brakowało: waga wskazuje 19.6kg., a emocje są naprawdę nie do opisania!

Po wypuszczeniu ryby udałem się na obchód wody, oddając centralkę bratu. Gdy wróciłem moim oczom ukazał się podbierak w wodzie, z następnym karpiem do sesji – blisko 17kg szczęścia na macie!

Ryba do wody i wywozimy wędki. Na efekty znów nie trzeba było długo czekać. Blisko pół godziny i kolejna rolka😊 Wędkę podejmuje Marcin i zaczynamy zabawę.. krótka chwila i bach, mamy go! Ważymy i cieszymy się, ponieważ ten osobnik był jeszcze większy niż jego poprzednik. Ponad 18kg, szybka sesja i do wody.

Nadszedł czas na wieczorny odpoczynek. Jednak w środku nocy potężna rola… po raz kolejny udany hol, podebranie, ważenie i fotki.. Piękny 16kg karp z drobnymi łuskami na ogonie!

Nie miałem siły wywozić.. odłożyłem kij na stojak i dalej poszedłem spać.. Następny hol odbywał się już o pięknym wschodzie słońca blisko 6 rano. W podbieraku ląduje ryba w granicach 10kg więc nie budziłem Marcina do zdjęć, tylko wypuściłem rybę prosto do wody.

Zaparzyłem sobie kawę i zacząłem podziwiać piękne widoki tej wspaniałej wody. Na stojaku została jedyna wędka, a ja powoli zacząłem się pakować do domu. Dosłownie w momencie, w którym szedłem zwijać ten ostatni zestaw nastąpiło  branie! Na pożegnanie wyciągam kolejnego malucha i robię pamiątkowe zdjęcie..

Wtedy pomyślałem, że był to fantastyczny wyjazd – choć się nie zapowiadało… Wyciągnąłem chyba wszystko co mogłem i to świetny moment na powrót do domu.

To już koniec wyprawy😊 Mogę śmiało nazwać tą zasiadkę moją najlepszą w życiu. Ilość oraz waga ryb była dla mnie oszałamiająca. Po obliczeniu było to 16 karpi o łącznej wadze bliskiej 240kg..

Dla mnie to niesamowity wynik i na pewno na długo zapamiętam jak hojnie mnie obdarował Stary Staw.

Pozdrawiam i do zobaczenia nad wodą

Maciej

Powiązane zdjęcia: